Rozdział 4
Przed salą zaczepił mnie Nott. Za
chwile mój ulubiony dzień miał stać się koszmarem.
-Słuchaj możemy pogadać?- po jego
minie widać było, że mu bardzo na tym zależy.
-Tak pewnie, mamy jeszcze trochę
czasu do rozpoczęcia lekcji.- chyba wiem co zaraz usłyszę….
-Bo chciałem usłyszeć to od
ciebie, czy ty zaczęłaś chodzić Jamesem Potterem? – dobra tego się nie
spodziewałam. Czułam jak coś zaczyna we mnie bulgotać.
-Co ja i James, nie, a skąd takie
przypuszczenia?
- Bo podeszła dziś do mnie Alicja
Foster była dziewczyna Jamesa i powiedziała mi, że on zerwał z nią przez
ciebie, a co więcej umówił się z tobą. To jak? Tylko proszę nie wkręcaj mi, że
ona kłamała. – jego głos był pełen jadu.
-To prawda idę z nim na randkę,
ale to przez podstęp, a nie z własnej chęci…- próbowałam bezradnie się
wytłumaczyć.
-Tak jak ze mną? – zaczął po woli
podnosić głos.
-Nie, to nie tak.- jestem raczej
kiepska w tłumaczeniu.- Bo ja naprawdę cię lubię, może nie jak chłopaka, ale
moglibyśmy zostać przyjaciółmi.
-Oszczędź sobie! Wiem o
wszystkim, zawsze myślałem, że jesteś inna, a ty jesteś po prostu szlamowatą
dziwką! Która puszcza się z brudnym Weasleyem, a teraz jeszcze z Potterem!- o
nie, ma prawo być złym, ale nie będzie mnie tak nazywać!
-Wiesz co Nott….- czułam jak
rodzi się we mnie to uczucie. Zaraz stracę kontrole…- skoro uważasz mnie za
taką, to też tak się zachowam!- już miałam rzucić na niego zaklęcie, ale ktoś
złapał mnie za rękę. Był Louis, a za nim stała Mel, po jej twarzy przebiegł
cień strachu. To, że blondyn zabrał mi różdżkę nie spowodowało, że stałam się
całkiem bezbronna. Kiedy Nott chciał rzucić w moim kierunku jakieś wstrętne
wyzwisko, jego twarz nagle zaczęła puchnąć i przybierać śliwkowy odcień. Prawie
wszyscy wołku wybuchli gromkim śmiechem, który trwał do pojawienia się
Slughorna, kazał on zaprowadzić go Zambiniemu do skrzydła szpitalnego. Kiedy
weszliśmy do klasy dostałam swoją różdżkę.
***
Lekcja przebiegła prawie tak jak
zawsze. Slughorn po usłyszeniu od Mel, że źle spałam, traktował mnie bardzo
obojętnie. W sumie nawet nie wiem co za bardzo robiliśmy, nie mogłam na niczym
skupić myśli. Miałam ochotę jednocześnie coś zniszczyć i się rozpłakać,
wszystko udawało mi się jednak póki co zdusić pod maską obojętności i
zmęczenia.
Po eliksirach ruszyłam w stronę
sali do transmutacji, nie miałam ochoty już z nikim dziś rozmawiać, więc
wszyłam pierwsza. Na mojego pecha wpadłam na Scorpiusa…
- Gdzie ty się tak spieszysz,
spokojnie na pewno zdążysz na lekcje
-Tak, może masz racje, a teraz
przepraszam muszę iść- już miałam odejść, ale Scorp zaszedł mi drogę. Wiedział,
że coś jest nie tak. Pewnie i tak by się zaraz dowiedział, w końcu ściany mają
uszy.
-To przez Notta, dowiedział się o
wszystkim i nazwał mnie….-czułam jak łzy napływają mi do oczu-… szlamowatą
dziwką.- nie mogłam powstrzymać łez napływających mi do oczu.
-Cooo??? Przegiął, ale
ostrzegaliśmy cię z Albusem, ale teraz nie ważne…ciii…- objął mnie i
przycisnął do siebie. W tej chwili tego potrzebowałam, żadnych uwag. Chodź nie
wiem czemu, ale myślę, że Nott miał racje, ta myśl mnie dobijała.
- A co jeśli on ma racje?
- Nie ma, nie powinien cię tak
nazywać, to świadczy tylko o jego głupocie. A teraz chodź odprowadzę cię pod
klasę.
- Nie, pójdę sama, dziękuje ci za
wszystko- przytuliłam go na pożegnanie i ruszyłam dalej. Kiedy dotarłam już pod
salę to nie było już widać, że płakałam. Postanowiłam nie rozmawiać o tym z
nikim, chodź wiedziałam, że w dormitorium czeka na mnie wściekła Foster, a moi
przyjaciele też pewnie zaraz się dowiedzą. Postanowiłam więc odpuścić sobie
resztę lekcji i do nocy spacerować po dworze, aby poukładać wszystkie myśli.
****
Pech chciał, że kiedy robiło się
już szaro, a ja spacerowałam sobie spokojnie po skrajach Zakazanego Lasu
natknęłam się na Hagria ( naszego gajowego i niezwykle sympatycznego
człowieka). Żeby był on sam, nie był on Jamesem, który to dziś odrabiał swoją
karę, za podłożenie Filchowi łajno-bomby
w jego kantorku. Nie wiem jak ale
oberwało się za to tylko jemu, a Freda nawet nie podejrzewali. Po prostu
super..
-O cholibka, Hanna?! A co ty
dziecko tu robisz o tej porze?- twarz Hagrida przybrała zmartwiony wyraz
twarzy.
-Po prostu chodziłam i straciłam
rachubę czasu.- w tym momencie to była najlepsza odpowiedź jaka przyszła mi do
głowy. Już chciałam pójść w stronę zamku, kiedy ktoś złapał mnie za rękę. Tym
kimś był oczywiście „sir doskonały”.
-Ej, kogo ty chcesz oszukać,
dobrze wiem, że nie wrócisz grzecznie do łóżeczka.- posłał mi jeden ze swoich
uśmieszków.
-Nie twój interes- wycedziłam
przez zęby.
-Spokojnie dzieciaki. James ma
jednak racje. Lepiej już będzie jak pójdziesz z nami.
-A czego w ogóle szukacie?
-Sprawdzamy czy Centaury nie
zrobiły się znów nerwowe.- wyjaśniał spokojnie olbrzym.
-A wiedz lepiej trzymaj się
blisko mnie, w końcu będę musiał cię jak coś bronić…- powiedział to z takim
samo zachwytem, że aż miałam ochotę zwymiotować.
-Tak na pewno Potter. Tylko,
żebym to później ja nie ratowała twojej „wspaniałej” osoby.-zręcznie mu
odpowiedziałam i ruszyłam za Hagridem, pozostawiając skołowanego chłopaka w
tyle. Błądziliśmy przez jakiś czas po lesie, po czym nagle miałam wrażenie, że
coś się do nas zbliża. Miałam racje, jak się okazało otoczyły nas stworzenia:
pół człowiek, pół koń. Trochę się wystraszyłam, bo nie wyglądały zbyt
przyjaźnie, dlatego odruchowo chwyciłam za różdżkę. Nagle jeden z nich wystąpił
i zaczął rozmowę z gajowym, który wyraźnie czekał, aż centaur zacznie rozmowę.
-Witaj Hagridzie i ty Jamesie
Syriuszu Potterze oraz ty Hanno Filomeno Berendt.- skąd on znał moje imię.
Czytałam gdzieś, że centaury umieją odczytać przyszłość z gwiazd, ale nie przypuszczałam,
że aż tak…
-Firenzo, jak pewnie wiesz już
przyszedłem sprawdzić jak się ma sytuacja.- na twarzy olbrzyma pojawił się
wielki serdeczny uśmiech.
-Jak na razie dobrze. Mamy teraz
bardzo mądrą minister magii, która nie zapomina o nas, tak jak to bywało
wcześniej…
-To dobrze. Dostałem jednak sowę
od Hermiony, znaczy się minister magii, więc się upewniam.
- Słuchaj mnie Hanno. Ludzie
gadali i będą gadać, zwłaszcza jak coś czego pragną jest poza ich zasięgiem. Dlatego
nie ma co się przejmować jego słowami, pamiętaj jesteś bardzo niezwykła,
jeszcze nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo.- trochę mnie to przerażało. Jednak
dziwniejszy był fakt, że zapomniałam zupełnie o dzisiejszym zajściu i było mi
ono obojętne. Lecz czułam zaniepokojenie nowymi informacjami.
-Jjaaa, nie do końca rozumiem ja
wyjątkowa?- James złapał mnie w tym momencie za rękę, a nie pokój jaki odczuwałam
automatycznie zniknął. Jednak nie trwaliśmy tak długo, bo szybko wyrwała mu ją
wyrwałam z uścisku.
-Tak, wszystko w swoim czasie.-to
było dziwne i to bardzo.- A ty Jamesie jesteś odzwierciedleniem swoich
imienników. Chodź udajesz zimnego i obojętnego dla swojego brata, to strasznie
ci na nim zależy, to piękne jak po kryjomu o niego dasz….-na mojej i Hagrida
twarzy pojawiło się mocne zdziwienie i zaskoczenie. Jim zaś spuścił tylko
wzrok.- Teraz odejdzie już. Mimo że czarna magia odeszła, tu wciąż czai się niebezpieczeństwo.
Niezbadane są wciąż ścieżki tego lasu…- wszystkie centaury zniknęły, a my
udaliśmy się w drogę powrotna. Szłam z tyłu myśląc o słowach, które powiedział
Firenzo, na myśl mi przyszła jakaś praca w ministerstwie, ale nie…. chodź może.
Kiedy znaleźliśmy się w dormitorium oboje jakby czytając sobie w myślach zajęliśmy
miejsca na kanpie.
- Słuchaj Fila ja tak myślałem o
tym co powiedział Firenzo i uważam, że ma racje.- mówił bardzo niepewnie,
bardzo rzadko mu się to zdarzało.
- W sumie to już mi też przeszło
i proszę nie poruszajmy tego tematu.- przytaknął i głową po czym wstał. Przed wejściem
do dormitorium odwrócił się i rzucił w moim kierunku dobranoc, na co tak samo
odpowiedziałam i zniknął za drzwiami. Ja też zaraz poszłam do swojego pokoju. Kiedy
weszłam dziewczyny już mocno spały więc bezszelestnie wsunęłam się pod kołdrę i
zasnęłam.
****
Nazajutrz obudził mnie jakiś
ciężar spadający mi na nogi. Jak się okazało tym ciężarem była Rose i Mel.
Czułam, że czekała mnie jeszcze jedna rozmowa…
-O której wróciłaś?- Rose prawie
piszczała to mówiąc.
-O odpowiedniej porze, a gdzie
Alicja?- nie było jej, a myślałam, że zaraz usłyszę z jej strony jakieś
wyrzuty.
-Była zła na ciebie i przeniosła
się do pokoju Juli i Lisy, w sumie to nawet lepiej. –powiedziała Melisa, a ja
poczułam straszną ulgę.
-A wracając do tematu to Scorp mi opowiedział wszystko,
przepraszam ….-Rose zrobiła najsłodszą minę jaką potrafiła.
-Ja też przeprasza, słaba ze mnie
siostra, ale musiałam wtedy zareagować z Louim.
-Wiem, dziękuje ci za to i nie
jestem na was zła.- na twarzach przyjaciółek pojawiło się zdziwienie.- Wczorajszy
spacer mi pomógł i spotkałam Jamesa. Byliśmy z Hagridem w Zakazanym Lesie.
-Że co???- wykrzyknęły obie.
-No on odrabiał karę, a ja się na
nich natknęłam, więc musiałam z nimi pójść. Było dość ciekawie. James też nie
jest taki zły, jest nawet fajny.– z twarz moich przyjaciółek nie schodziło
zdziwienie.
-Dobra ja już muszę lecieć, ale
pogadamy o tym później, mam do ciebie jeszcze parę pytań!- Rose wyszła
zostawiając mnie z Mel. Miałyśmy dziś na później.
-Ale ja nie wierzę, ty i James…
-Nic między nami nie ma. Po
prostu był tam i ja tam tyłam i tyle. Dobrze wiesz, że tylko raz się zakochałam
i już nigdy więcej, a James to mój przyjaciel- powiedziałam to z jak największą
powagą.
-A jeszcze nie dawno nie
nazwałbyś go przyjacielem… wiesz co mi
ostatnio mój Misiek powiedział…
-Nie nazywaj go tak przy mnie
proszę, a co powiedział?
-James poprosił go aby ten
dowiedział się jak najwięcej o TOBIE od mnie. – i ten uśmiech na twarzy Mel.
-Ale po co? Przecież on może mieć
każdą…
- Kicia skarbie ty mu się
podobasz i to od dłuższego czasu. Z tego co się dowiedziała to zaczęło się od
zeszłego roku od tej pamiętnej imprezy. Po niej nawet pokłócił się z Fredem,
miał mu za złe, że cię tak potraktował. No i to on pomógł cię wtedy nam
ogarnąć.- czy ja na pewno dobrze słyszę…
-Jjaaa nie wiem co powiedzieć… z
resztą nie ważne, to nie może być prawda. My się tylko przyjaźnimy.- czułam takie
dziwne uczucie w żołądku, czyżby zapowiadało się, że będę chora.
-Z tego co wiem ta impreza jest
zorganizowana dla ciebie i….z resztą zobaczysz co zrobił twój „ tylko
przyjaciel”. A teraz chodźmy na śniadanie, wiesz, że nie lubię jeść ostatnia.- Ubrałam się szybko i obie ruszyłyśmy na śniadanie.
******
Wszystkie błędy porwie w najbliższym czasie. Już kończę bohaterów, więc wkrótce się pojawią. Mam nadzieje, że rozdział się spodoba. Czekam na komentarze.
Naprawdę super! 😀 Ta przepowiednia była dość dziwna, ale w kwestii Pottera idealna. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Ci się podoba ;)
Usuń