środa, 1 lutego 2017

         Rozdział 4


Przed salą zaczepił mnie Nott. Za chwile mój ulubiony dzień miał stać się koszmarem.
-Słuchaj możemy pogadać?- po jego minie widać było, że mu bardzo na tym zależy.
-Tak pewnie, mamy jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia lekcji.- chyba wiem co zaraz usłyszę….
-Bo chciałem usłyszeć to od ciebie, czy ty zaczęłaś chodzić Jamesem Potterem? – dobra tego się nie spodziewałam. Czułam jak coś zaczyna we mnie bulgotać.
-Co ja i James, nie, a skąd takie przypuszczenia?
- Bo podeszła dziś do mnie Alicja Foster była dziewczyna Jamesa i powiedziała mi, że on zerwał z nią przez ciebie, a co więcej umówił się z tobą. To jak? Tylko proszę nie wkręcaj mi, że ona kłamała. – jego głos był pełen jadu.
-To prawda idę z nim na randkę, ale to przez podstęp, a nie z własnej chęci…- próbowałam bezradnie się wytłumaczyć.
-Tak jak ze mną? – zaczął po woli podnosić głos.
-Nie, to nie tak.- jestem raczej kiepska w tłumaczeniu.- Bo ja naprawdę cię lubię, może nie jak chłopaka, ale moglibyśmy zostać przyjaciółmi.
-Oszczędź sobie! Wiem o wszystkim, zawsze myślałem, że jesteś inna, a ty jesteś po prostu szlamowatą dziwką! Która puszcza się z brudnym Weasleyem, a teraz jeszcze z Potterem!- o nie, ma prawo być złym, ale nie będzie mnie tak nazywać!
-Wiesz co Nott….- czułam jak rodzi się we mnie to uczucie. Zaraz stracę kontrole…- skoro uważasz mnie za taką, to też tak się zachowam!- już miałam rzucić na niego zaklęcie, ale ktoś złapał mnie za rękę. Był Louis, a za nim stała Mel, po jej twarzy przebiegł cień strachu. To, że blondyn zabrał mi różdżkę nie spowodowało, że stałam się całkiem bezbronna. Kiedy Nott chciał rzucić w moim kierunku jakieś wstrętne wyzwisko, jego twarz nagle zaczęła puchnąć i przybierać śliwkowy odcień. Prawie wszyscy wołku wybuchli gromkim śmiechem, który trwał do pojawienia się Slughorna, kazał on zaprowadzić go Zambiniemu do skrzydła szpitalnego. Kiedy weszliśmy do klasy dostałam swoją różdżkę.
    ***
Lekcja przebiegła prawie tak jak zawsze. Slughorn po usłyszeniu od Mel, że źle spałam, traktował mnie bardzo obojętnie. W sumie nawet nie wiem co za bardzo robiliśmy, nie mogłam na niczym skupić myśli. Miałam ochotę jednocześnie coś zniszczyć i się rozpłakać, wszystko udawało mi się jednak póki co zdusić pod maską obojętności i zmęczenia.
Po eliksirach ruszyłam w stronę sali do transmutacji, nie miałam ochoty już z nikim dziś rozmawiać, więc wszyłam pierwsza. Na mojego pecha wpadłam na Scorpiusa…
- Gdzie ty się tak spieszysz, spokojnie na pewno zdążysz na lekcje
-Tak, może masz racje, a teraz przepraszam muszę iść- już miałam odejść, ale Scorp zaszedł mi drogę. Wiedział, że coś jest nie tak. Pewnie i tak by się zaraz dowiedział, w końcu ściany mają uszy.
-To przez Notta, dowiedział się o wszystkim i nazwał mnie….-czułam jak łzy napływają mi do oczu-… szlamowatą dziwką.- nie mogłam powstrzymać łez napływających mi do oczu.
-Cooo??? Przegiął, ale ostrzegaliśmy cię z Albusem, ale teraz nie ważne…ciii…- objął  mnie  i przycisnął do siebie. W tej chwili tego potrzebowałam, żadnych uwag. Chodź nie wiem czemu, ale myślę, że Nott miał racje, ta myśl mnie dobijała.
- A co jeśli on ma racje?
- Nie ma, nie powinien cię tak nazywać, to świadczy tylko o jego głupocie. A teraz chodź odprowadzę cię pod klasę.
- Nie, pójdę sama, dziękuje ci za wszystko- przytuliłam go na pożegnanie i ruszyłam dalej. Kiedy dotarłam już pod salę to nie było już widać, że płakałam. Postanowiłam nie rozmawiać o tym z nikim, chodź wiedziałam, że w dormitorium czeka na mnie wściekła Foster, a moi przyjaciele też pewnie zaraz się dowiedzą. Postanowiłam więc odpuścić sobie resztę lekcji i do nocy spacerować po dworze, aby poukładać wszystkie myśli.
    ****
Pech chciał, że kiedy robiło się już szaro, a ja spacerowałam sobie spokojnie po skrajach Zakazanego Lasu natknęłam się na Hagria ( naszego gajowego i niezwykle sympatycznego człowieka). Żeby był on sam, nie był on Jamesem, który to dziś odrabiał swoją karę, za podłożenie Filchowi łajno-bomby   w jego kantorku. Nie wiem jak ale oberwało się za to tylko jemu, a Freda nawet nie podejrzewali. Po prostu super..
-O cholibka, Hanna?! A co ty dziecko tu robisz o tej porze?- twarz Hagrida przybrała zmartwiony wyraz twarzy.
-Po prostu chodziłam i straciłam rachubę czasu.- w tym momencie to była najlepsza odpowiedź jaka przyszła mi do głowy. Już chciałam pójść w stronę zamku, kiedy ktoś złapał mnie za rękę. Tym kimś był oczywiście „sir doskonały”.  
-Ej, kogo ty chcesz oszukać, dobrze wiem, że nie wrócisz grzecznie do łóżeczka.- posłał mi jeden ze swoich uśmieszków.
-Nie twój interes- wycedziłam przez zęby.
-Spokojnie dzieciaki. James ma jednak racje. Lepiej już będzie jak pójdziesz z nami.
-A czego w ogóle szukacie?
-Sprawdzamy czy Centaury nie zrobiły się znów nerwowe.- wyjaśniał spokojnie olbrzym.
-A wiedz lepiej trzymaj się blisko mnie, w końcu będę musiał cię jak coś bronić…- powiedział to z takim samo zachwytem, że aż miałam ochotę zwymiotować.
-Tak na pewno Potter. Tylko, żebym to później ja nie ratowała twojej „wspaniałej” osoby.-zręcznie mu odpowiedziałam i ruszyłam za Hagridem, pozostawiając skołowanego chłopaka w tyle. Błądziliśmy przez jakiś czas po lesie, po czym nagle miałam wrażenie, że coś się do nas zbliża. Miałam racje, jak się okazało otoczyły nas stworzenia: pół człowiek, pół koń. Trochę się wystraszyłam, bo nie wyglądały zbyt przyjaźnie, dlatego odruchowo chwyciłam za różdżkę. Nagle jeden z nich wystąpił i zaczął rozmowę z gajowym, który wyraźnie czekał, aż centaur zacznie rozmowę.
-Witaj Hagridzie i ty Jamesie Syriuszu Potterze oraz ty Hanno Filomeno Berendt.- skąd on znał moje imię. Czytałam gdzieś, że centaury umieją odczytać przyszłość z gwiazd, ale nie przypuszczałam, że aż tak…
-Firenzo, jak pewnie wiesz już przyszedłem sprawdzić jak się ma sytuacja.- na twarzy olbrzyma pojawił się wielki serdeczny uśmiech.
-Jak na razie dobrze. Mamy teraz bardzo mądrą minister magii, która nie zapomina o nas, tak jak to bywało wcześniej…
-To dobrze. Dostałem jednak sowę od Hermiony, znaczy się minister magii, więc się upewniam.
- Słuchaj mnie Hanno. Ludzie gadali i będą gadać, zwłaszcza jak coś czego pragną jest poza ich zasięgiem. Dlatego nie ma co się przejmować jego słowami, pamiętaj jesteś bardzo niezwykła, jeszcze nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo.- trochę mnie to przerażało. Jednak dziwniejszy był fakt, że zapomniałam zupełnie o dzisiejszym zajściu i było mi ono obojętne. Lecz czułam zaniepokojenie nowymi informacjami.
-Jjaaa, nie do końca rozumiem ja wyjątkowa?- James złapał mnie w tym momencie za rękę, a nie pokój jaki odczuwałam automatycznie zniknął. Jednak nie trwaliśmy tak długo, bo szybko wyrwała mu ją wyrwałam z uścisku.
-Tak, wszystko w swoim czasie.-to było dziwne i to bardzo.- A ty Jamesie jesteś odzwierciedleniem swoich imienników. Chodź udajesz zimnego i obojętnego dla swojego brata, to strasznie ci na nim zależy, to piękne jak po kryjomu o niego dasz….-na mojej i Hagrida twarzy pojawiło się mocne zdziwienie i zaskoczenie. Jim zaś spuścił tylko wzrok.- Teraz odejdzie już. Mimo że czarna magia odeszła, tu wciąż czai się niebezpieczeństwo. Niezbadane są wciąż ścieżki tego lasu…- wszystkie centaury zniknęły, a my udaliśmy się w drogę powrotna. Szłam z tyłu myśląc o słowach, które powiedział Firenzo, na myśl mi przyszła jakaś praca w ministerstwie, ale nie…. chodź może. Kiedy znaleźliśmy się w dormitorium oboje jakby czytając sobie w myślach zajęliśmy miejsca na kanpie.
- Słuchaj Fila ja tak myślałem o tym co powiedział Firenzo i uważam, że ma racje.- mówił bardzo niepewnie, bardzo rzadko mu się to zdarzało.
- W sumie to już mi też przeszło i proszę nie poruszajmy tego tematu.- przytaknął i głową po czym wstał. Przed wejściem do dormitorium odwrócił się i rzucił w moim kierunku dobranoc, na co tak samo odpowiedziałam i zniknął za drzwiami. Ja też zaraz poszłam do swojego pokoju. Kiedy weszłam dziewczyny już mocno spały więc bezszelestnie wsunęłam się pod kołdrę i zasnęłam.
     ****
Nazajutrz obudził mnie jakiś ciężar spadający mi na nogi. Jak się okazało tym ciężarem była Rose i Mel. Czułam, że czekała mnie jeszcze jedna rozmowa…
-O której wróciłaś?- Rose prawie piszczała to mówiąc.
-O odpowiedniej porze, a gdzie Alicja?- nie było jej, a myślałam, że zaraz usłyszę z jej strony jakieś wyrzuty.
-Była zła na ciebie i przeniosła się do pokoju Juli i Lisy, w sumie to nawet lepiej. –powiedziała Melisa, a ja poczułam straszną ulgę.
-A wracając do  tematu to Scorp mi opowiedział wszystko, przepraszam ….-Rose zrobiła najsłodszą minę jaką potrafiła.
-Ja też przeprasza, słaba ze mnie siostra, ale musiałam wtedy zareagować z Louim.
-Wiem, dziękuje ci za to i nie jestem na was zła.- na twarzach przyjaciółek pojawiło się zdziwienie.- Wczorajszy spacer mi pomógł i spotkałam Jamesa. Byliśmy z Hagridem w Zakazanym Lesie.
-Że co???- wykrzyknęły obie.
-No on odrabiał karę, a ja się na nich natknęłam, więc musiałam z nimi pójść. Było dość ciekawie. James też nie jest taki zły, jest nawet fajny.– z twarz moich przyjaciółek nie schodziło zdziwienie.
-Dobra ja już muszę lecieć, ale pogadamy o tym później, mam do ciebie jeszcze parę pytań!- Rose wyszła zostawiając mnie z Mel. Miałyśmy dziś na później.
-Ale ja nie wierzę, ty i James…
-Nic między nami nie ma. Po prostu był tam i ja tam tyłam i tyle. Dobrze wiesz, że tylko raz się zakochałam i już nigdy więcej, a James to mój przyjaciel- powiedziałam to z jak największą powagą.
-A jeszcze nie dawno nie nazwałbyś go przyjacielem…  wiesz co mi ostatnio mój Misiek powiedział…
-Nie nazywaj go tak przy mnie proszę, a co powiedział?
-James poprosił go aby ten dowiedział się jak najwięcej o TOBIE od mnie. – i ten uśmiech na twarzy Mel.
-Ale po co? Przecież on może mieć każdą…
- Kicia skarbie ty mu się podobasz i to od dłuższego czasu. Z tego co się dowiedziała to zaczęło się od zeszłego roku od tej pamiętnej imprezy. Po niej nawet pokłócił się z Fredem, miał mu za złe, że cię tak potraktował. No i to on pomógł cię wtedy nam ogarnąć.- czy ja na pewno dobrze słyszę…
-Jjaaa nie wiem co powiedzieć… z resztą nie ważne, to nie może być prawda. My się tylko przyjaźnimy.- czułam takie dziwne uczucie w żołądku, czyżby zapowiadało się, że będę chora.

-Z tego co wiem ta impreza jest zorganizowana dla ciebie i….z resztą zobaczysz co zrobił twój „ tylko przyjaciel”. A teraz chodźmy na śniadanie, wiesz, że nie lubię jeść ostatnia.- Ubrałam się szybko i obie ruszyłyśmy na śniadanie.

        ******


Wszystkie błędy porwie w najbliższym czasie. Już kończę bohaterów, więc wkrótce się pojawią. Mam nadzieje, że rozdział się spodoba. Czekam na komentarze.  

2 komentarze:

  1. Naprawdę super! 😀 Ta przepowiednia była dość dziwna, ale w kwestii Pottera idealna. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń