Rozdział 2
Teraz zaczął się szósty rok, a ja
postanowiłam odbudować relacje z moimi
przyjaciółkami, mam na myśli głównie Mel, która cały jeden miesiąc wakacji
spędziła w towarzystwie Louisa i reszty jego rodzinki, jak on mi mógł ją tak
zabrać. Po przyjeździe do szkoły pierwsze co postanowiłyśmy, że pierwszy wolny
weekend spędzamy tak jak za strych dobrych czasów- czyli książki do historii i
do historii magii, słodycze, analizowanie wszystkiego i wymyślanie nowych zaklęć.
-Kicia ( tak mówiła na mnie tylko
Mel, bo miałam bzika na punkcie kotów i sama miałam Filemona, którego dostałam
od przyjaciółki na urodziny), obiecuje, że w tym roku nie będę tak dużo czasu
spędzać z Louim, a jak coś to będę cię zabierać, może w końcu przekonasz się do
chłopaków….
- Wiesz, że nie przepadam za tą
zgrają, a za Jamesem to w szczególności, Louisa toleruje tylko i wyłącznie ze
względu na ciebie.
- Hania przestań, czasem mam
wrażeni, że James to jedyny chłopak który by do ciebie pasował-i w tym momencie
Melisa zaczęła się śmiać
- Uważaj, żebym to ciebie czasem
siostrzyczko nie potraktowała tak jak jego- puściłam jej oczko i odeszłam od
stołu
Już miałam przechodzić przez
ścianę jak ktoś zawołał moje imię. Był to Fred, za nim po schodach spinał się
James trzymając za rękę moją towarzyszkę z pokoju Alicje (wreszcie ma swoje
5min. Pomyślałam).
-Hanna słuchaj jest sprawa, bo
teraz w ten weekend jest Hogsmeade i tak sobie pomyślałem, że może byś się ze
mną przeszła, co?- czy ja się przesłyszałam czy Fred Weasley zaprasza mnie na
randkę.
- Co ty właściwie wyprawiasz? Już
do reszty zgłupiałeś Fred!- powiedziałam nieźle zirytowana i zaskoczona.
-Nie, nie to nie żadna randka czy
coś, no powiedz jej James, po prostu nie mam z kim iść….
-Tak, tak, ja idę z Alicją, Loui
planuje coś dla Melisy, a Rose też przed chwilą coś wspomina, że coś tam ma z
Alem i Scorpiusem robić, to jak?- pewność w głosie Jima często mnie przerażał i
jeszcze ten uśmieszek, ymmm
-Nie za bardzo coś to wid...
-Alicjo, mogłabyś nas na chwilę
zostawić, dorośli muszą pogadać.- James powiedział to puszczając rękę swojej
dziewczyny i dając jej jeszcze bardziej do zrozumienia, żeby poszła i poszła
-Teraz to ja już w ogóle nie
rozumiem, o co chodzi?
-A więc ja mamy pewien plan z
Fredem i jesteś nam potrzebna, bo w sumie jesteś całkiem mądra i jesteś
dziewczyną
-No powiem ci James, że szybki
jesteś…ale mi ten weekend odpada i Louis będzie wolny, ja z Mel mamy plany
-5min temu zgodziła się że całą
sobotę ma dla swojego, czekaj jak ona to powiedziała
„Louimisiaczkasłodziaczak”- i rzucił swój szelmowski uśmiech
-A fujjj, mam już ich razem dość,
skoro ona idzie i nie myśli o mnie to ja też, teraz mówcie szczegóły.- byłam
taka zła, a na dodatek wkręciłam się w jakieś głupie intrygi chłopaków, czy
może być gorzej…
-Skoro się już zgodziłaś, a
pamiętaj, że się już nie wykręcisz….-zaczął James, dalej mówił Fred
- Pójdziesz ze mną do Trzech
Mioteł, gdzie będzie już Jim z Alicją i Nott z Daniellą, czy już się
domyślasz?- na ich twarzach malował się taki uśmiech jakiego już dawno nie widziałam
-Nigdy, nie będę filtrować z
Nottem, a tak po za tym on będzie z dziewczyną i to nie byle jaką tylko
Daniellą Greengrass, która no jest po prostu śliczna.
-A myślisz, że dlaczego
przychodzimy do ciebie, tylko ty będziesz potrafiła go odbić Danielli i poznać
strategie ślizgonów.
-Czyli wszystko zawsze musi
sprowadzać się do quiddicha, oj chłopcy, z was to są dzieci, gdybyście od razu
powiedzieli o co chodzi to bym pewnie szybciej się zgodziła- poczułam taką
ulgę, chodzi tylko o grę
- Ale zdajecie sobie sprawę, że
Daniella zrobi wszystko aby mi za to odpłacić?
- Tak wiemy, dlatego Fred się nią
zajmie, a ty Nottem, będziesz naszym szpiegiem
- No dobrze, a więc do
zobaczenia, a tak po za tym myślę że Alicja lepiej by się do tego nadawała albo
jakaś laska z waszych wielbicielek.- To mówiąc obróciłam się i przeszłam przez
portret nie czekając na odpowiedź.
Byłam zła na dziewczyny, że olały
nasze plany, najbardziej zła byłam na Mel, ale cóż nie umiem się długo na nie
gniewać, wiadomość o wyjściu z chłopkami będzie dla nich wystarczającą karą,
nie zdradzę im głębiej planu chłopaków. Cały tydzień był bardzo spokojny, nawet
prac domowych nie było aż tak wiele
I nadeszła sobota, postanowiłam, że potraktuje
to spotkanie jak randka i ładnie się ubiorę, co wzbudziło nie małe zaskoczenie i
zainteresowanie dziewczyn zwłaszcza, że Alicja wygadała się wszystkim, że Fred mnie zaprosił.
-Hej laska gdzie ty się tak
szykujesz?- powiedziała Mel zaspanym głosem
-Idę na spotkanie.- cały czas
starłam się zachować powagę i nie wybuchnąć śmiechem
-Jakie spotkanie, sama słyszałam
to na pewno randka, a wiecie, że ja z Jamesem też idę na randkę.- Alicja
próbowała zwrócić tym na siebie uwagę
-Z moim kuzynem, z Fredem, jak
możesz, przecież ty go tylko skrzywdzisz.- już dawno Rose nie mówiła czegoś z
takim oburzeniem
-Zgadzam się z tobą, Kicia
przestań robić mu zbędnie nadziej.- one naprawdę w to uwierzyły. Wyszykowana
ruszyłam z Alicją w stronę pokoju wspólnego gdzie czekali chłopcy. Byłam ubrana
w czarną sukienkę z mocnym wcięciem w taki i haftowanym w pomarańczowe kwiaty
dekolcie, do tego moje wyższe botki, trochę mocniejszy makijaż, sweterek i
rozpuszczone włosy. Musiałam wyglądać ładnie, bo chłopcy aż zaniemówili, a to
Alicja była tak w ogóle tą ładniejszą.
-Hania wow, ale Fred ma szczęście
z chęcią się zamiennie- szok na twarzy Jamesa był bezcenny
-Ale ja się nie zgadzam i chcę ci
przypomnieć, że jestem twoją dziewczyną- wkurzona Alicja czy może być piękniej
- No to chodźmy moja pani.-
złapałam ramię Freda i ruszyliśmy w stronę miasteczka,. Szok na twarzach
mijanych ludzi był bezcenny. A Fredowi nie z chodził banan z buzi, James tylko trochę posmutniał.
Szedł z tyłu i musiał za pewne wysłuchiwać jakiś głupot od swojej dziewczyny. W
karczmie było dość głośno i tłoczno, w sumie nie było za bardzo wolnych miejsc,
a jedyne były przy Nocie i jego towarzyszce.
-Hej David jak tam, możemy się
przysiąść?- James powiedział to z taką pewnością siebie, że Nott nie był w stanie
mu odmówić
-Tak zapraszam, o Hanna, a co ty
tu robisz i to jeszcze z nimi?- tak, Nott podkochiwał się we mnie w zeszłym
roku i załatwiał mi składniki do różnych eliksirów.
-Miałam nadzieje, że spotkam tu
lepsze towarzystwo i widzisz, jesteś ty.- puściłam mu oczko, a na twarzy
Daniell dostrzegłam pogardę
- To ja skoczę nam wszystkimi po
kremowe, a wy tu sobie gadajcie- James oddalił się, a David przysunął do mnie,
miałam ochotę puścić pawia, jaki on jest głupi. Po wypiciu kremowego
stwierdziłam, że czas przejść do tego po co przyszłam, nie mam zamiaru długo z
nim kręcić. Niepokoiła mnie mina Jamesa, który cały czas patrzał się na mnie z
miną podbitego psa.
-Wiecie co ja coś ważnego do
załatwienia i będę musiała was zostawić.
- Poczekaj tak dobrze nam się
rozmawiało , może cię odprowadzę.- Nott właśnie wpadł w moją pułapkę, a mówił
to z taką prośbą w głosie
-Pewnie, reszta niech zostanie,
Danielli tak dobrze rozmawia się z Fredem, nie przeszkadzajmy im. – podniosłam
się i wyszłam prowadzona przez Notta, ale zdążyłam jeszcze spojrzeć w stronę
chłopców i przekazać im mój uśmiech
wygranej. Wracając do zamku słyszałam tylko słowotok, jak to on się cieszy, że
może ze mną rozmawiać i być sam na sam. ( aaa feeee, w co ja dałam się wrobić)
-David bo wiem, że masz teraz
mało wolnego czasu, bo qidditch i tak sobie pomyślałam, że mogłabym przychodzić
na wasze treningi, żebyśmy się lepiej poznali i bym ci pokibicowała, co?
-Ty zawsze, naprawdę będziesz mi
kibicować, ale mam dziś szczęście.- Nott powiedział to z takim zadowoleniem i
dumą z siebie, że nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-Czemu się śmiejesz, coś nie tak
powiedziałem?
-Nie, nie, to tak ze szczęścia…-
jacy ci faceci są prości. Reszta drogi przebiegła w milczeniu, przynajmniej z
mojej strony. Myślami byłam już w dodatkowym wypracowaniu na historie magii i
transmutacje, a pochlebstwa i monolog Notta, był dość płytki i nudny. Po
przekroczeniu progu zamku pobiegłam szybko do dormitorium, się przebrać, a
następnie zeszłam na obiad, gdzie były już moje towarzyszki.
-O jesteś, ja przepraszam cię
Kicia, przyszły weekend jest nasz, tylko się nie gniewaj.- i Mel zrobiła
najbardziej uroczą minkę jaką potrafiła, nie umiałam się na nią gniewać.
-No pewnie, wiesz, że już dawno
nie byłam zła, a to nie była randka z Fredem tylko Nottem.- ściszyłam głos tak,
żeby tylko moje przyjaciółki mnie słyszały.
-Co? Jakiś kolejny mądry pomysł
moich kuzynów?
-W sumie to tak, ale to chodzi o
qidditcha, robię przeszpiegi, a i Fred ma dzięki temu Daniell.- po minach
dziewczyn można było wyczytać, że nie popierały za bardzo tego planu.
-Biedny David, pewnie znów będzie
to przeżywał potem pół roku, Fila ty nie masz serca….- Rose jak zwykle stawała
w obronie wszystkich, denerwowało ją strasznie jak brałam udział w intrygach
chłopaków, co na szczęście było dość rzadko.
-To już będzie problem Freda, bo
według ich planu po poznaniu taktyki, po prostu ulegnę jego czarowi osobistemu,
no i tyle.
-Kicia, ja już nie mam czasem do
ciebie siły
-Oj Mel, ale ciii, idzie twój
kochaś z towarzyszami- Melisa od razu odwróciła twarz w stronę drzwi i pojawił
się ten jej banan. Louis usiadł koło niej, Fred wcisnął się pomiędzy mnie, a
Rose, a James z Alicją usiedli naprzeciwko.
-I jak tam randka? Kiedy kolejna?-
Fred zapytał, szczerząc się przy tym jak nie wiem co.
-A bardzo dobrze, następna jest
na ich treningu, a jak Danielą panie Weasley?- od razu poprawił mi się humor,
nie mogłam tylko zrozumieć grymasu Jima, widać coś mu nie układało się z
Alicją, albo był zazdrosny o Daniell.
-O szybko się pani wyrobiła, szczerze
nie przypuszczałem, że od razu cię wpuści na ich treningi.
-Kogo jak kogo ale mnie, przecież
zna pan moje możliwości.
-Owszem znam, jestem wdzięczny za
pannę Greengrass, udało mi się myślę ją już trochę pocieszyć reszta po obiedzie
– i puścił mi oczko.
-Super, ale Fila pamiętaj masz
szybko skończyć z nim! – dawno nie słyszałam tak zdenerwowanego Jamesa, aż Mel
podskoczyła.
-James, czy ty jesteś chory, bo
zachowujesz jakbyś był zazdrosny?- Rose wreszcie się wtrąciła.
-Ja nie, co ty zgłupiałaś, mam dziś
gorszy dzień – jego głos znów stał się spokojny, ale jego dziewczyna była za to
nieźle wkurzona, bo robiła się coraz czerwieńsza.
-Dobra ja już będę lecieć, Mel ty
chyba też musisz napisać prace na transmutacje?
- A no tak, więc chodźmy.-
chwyciłam siostrę za ramię i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Jak dawno nie minął
mi tak spokojnie czas, Notta nie widziałam, a więc mogłam w spokoju oddawać się
lekturze.
*******
Mam nadzieje,że rozdział się podobał. Czekam na komentarze, bo opinia zawsze chętnie brana pod uwagę.
*******
Mam nadzieje,że rozdział się podobał. Czekam na komentarze, bo opinia zawsze chętnie brana pod uwagę.
Cały czas w rozdziale szukałan młodszej siostry Ala i Jamesa – Lily, szkoda, że ją pominęłaś. 🙁 Plany Freda i Jamesa są intrygujące, choć oni chyba nigdy nie będą tacy, jak Ron i Harry.
OdpowiedzUsuńLily też będzie, wszystko w swoim czasie.;)
OdpowiedzUsuń