czwartek, 26 stycznia 2017

    Rozdział 2


Teraz zaczął się szósty rok, a ja postanowiłam odbudować relacje  z moimi przyjaciółkami, mam na myśli głównie Mel, która cały jeden miesiąc wakacji spędziła w towarzystwie Louisa i reszty jego rodzinki, jak on mi mógł ją tak zabrać. Po przyjeździe do szkoły pierwsze co postanowiłyśmy, że pierwszy wolny weekend spędzamy tak jak za strych dobrych czasów- czyli książki do historii i do historii magii, słodycze, analizowanie wszystkiego i  wymyślanie nowych zaklęć.
-Kicia ( tak mówiła na mnie tylko Mel, bo miałam bzika na punkcie kotów i sama miałam Filemona, którego dostałam od przyjaciółki na urodziny), obiecuje, że w tym roku nie będę tak dużo czasu spędzać z Louim, a jak coś to będę cię zabierać, może w końcu przekonasz się do chłopaków….
- Wiesz, że nie przepadam za tą zgrają, a za Jamesem to w szczególności, Louisa toleruje tylko i wyłącznie ze względu na ciebie.
- Hania przestań, czasem mam wrażeni, że James to jedyny chłopak który by do ciebie pasował-i w tym momencie Melisa zaczęła się śmiać
- Uważaj, żebym to ciebie czasem siostrzyczko nie potraktowała tak jak jego- puściłam jej oczko i odeszłam od stołu
Już miałam przechodzić przez ścianę jak ktoś zawołał moje imię. Był to Fred, za nim po schodach spinał się James trzymając za rękę moją towarzyszkę z pokoju Alicje (wreszcie ma swoje 5min. Pomyślałam).
-Hanna słuchaj jest sprawa, bo teraz w ten weekend jest Hogsmeade i tak sobie pomyślałem, że może byś się ze mną przeszła, co?- czy ja się przesłyszałam czy Fred Weasley zaprasza mnie na randkę.
- Co ty właściwie wyprawiasz? Już do reszty zgłupiałeś Fred!- powiedziałam nieźle zirytowana i zaskoczona.
-Nie, nie to nie żadna randka czy coś, no powiedz jej James, po prostu nie mam z kim iść….
-Tak, tak, ja idę z Alicją, Loui planuje coś dla Melisy, a Rose też przed chwilą coś wspomina, że coś tam ma z Alem i Scorpiusem robić, to jak?- pewność w głosie Jima często mnie przerażał i jeszcze ten uśmieszek, ymmm
-Nie za bardzo coś to wid...
-Alicjo, mogłabyś nas na chwilę zostawić, dorośli muszą pogadać.- James powiedział to puszczając rękę swojej dziewczyny i dając jej jeszcze bardziej do zrozumienia, żeby poszła i poszła
-Teraz to ja już w ogóle nie rozumiem, o co chodzi?
-A więc ja mamy pewien plan z Fredem i jesteś nam potrzebna, bo w sumie jesteś całkiem mądra i jesteś dziewczyną
-No powiem ci James, że szybki jesteś…ale mi ten weekend odpada i Louis będzie wolny, ja z Mel mamy plany
-5min temu zgodziła się że całą sobotę ma dla swojego, czekaj jak ona to powiedziała „Louimisiaczkasłodziaczak”- i rzucił swój szelmowski uśmiech
-A fujjj, mam już ich razem dość, skoro ona idzie i nie myśli o mnie to ja też, teraz mówcie szczegóły.- byłam taka zła, a na dodatek wkręciłam się w jakieś głupie intrygi chłopaków, czy może być gorzej…
-Skoro się już zgodziłaś, a pamiętaj, że się już nie wykręcisz….-zaczął James, dalej mówił Fred
- Pójdziesz ze mną do Trzech Mioteł, gdzie będzie już Jim z Alicją i Nott z Daniellą, czy już się domyślasz?- na ich twarzach malował się taki uśmiech jakiego już dawno nie widziałam
-Nigdy, nie będę filtrować z Nottem, a tak po za tym on będzie z dziewczyną i to nie byle jaką tylko Daniellą Greengrass, która no jest po prostu śliczna.
-A myślisz, że dlaczego przychodzimy do ciebie, tylko ty będziesz potrafiła go odbić Danielli i poznać strategie ślizgonów.
-Czyli wszystko zawsze musi sprowadzać się do quiddicha, oj chłopcy, z was to są dzieci, gdybyście od razu powiedzieli o co chodzi to bym pewnie szybciej się zgodziła- poczułam taką ulgę, chodzi tylko o grę
- Ale zdajecie sobie sprawę, że Daniella zrobi wszystko aby mi za to odpłacić?
- Tak wiemy, dlatego Fred się nią zajmie, a ty Nottem, będziesz naszym szpiegiem
- No dobrze, a więc do zobaczenia, a tak po za tym myślę że Alicja lepiej by się do tego nadawała albo jakaś laska z waszych wielbicielek.- To mówiąc obróciłam się i przeszłam przez portret nie czekając na odpowiedź.
Byłam zła na dziewczyny, że olały nasze plany, najbardziej zła byłam na Mel, ale cóż nie umiem się długo na nie gniewać, wiadomość o wyjściu z chłopkami będzie dla nich wystarczającą karą, nie zdradzę im głębiej planu chłopaków. Cały tydzień był bardzo spokojny, nawet prac domowych nie było aż tak wiele
 I nadeszła sobota, postanowiłam, że potraktuje to spotkanie jak randka i ładnie się ubiorę,  co wzbudziło nie małe zaskoczenie i zainteresowanie dziewczyn zwłaszcza, że Alicja wygadała się wszystkim, że  Fred mnie zaprosił. 
-Hej laska gdzie ty się tak szykujesz?- powiedziała Mel zaspanym głosem
-Idę na spotkanie.- cały czas starłam się zachować powagę i nie wybuchnąć śmiechem
-Jakie spotkanie, sama słyszałam to na pewno randka, a wiecie, że ja z Jamesem też idę na randkę.- Alicja próbowała zwrócić tym na siebie uwagę
-Z moim kuzynem, z Fredem, jak możesz, przecież ty go tylko skrzywdzisz.- już dawno Rose nie mówiła czegoś z takim oburzeniem
-Zgadzam się z tobą, Kicia przestań robić mu zbędnie nadziej.- one naprawdę w to uwierzyły. Wyszykowana ruszyłam z Alicją w stronę pokoju wspólnego gdzie czekali chłopcy. Byłam ubrana w czarną sukienkę z mocnym wcięciem w taki i haftowanym w pomarańczowe kwiaty dekolcie, do tego moje wyższe botki, trochę mocniejszy makijaż, sweterek i rozpuszczone włosy. Musiałam wyglądać ładnie, bo chłopcy aż zaniemówili, a to Alicja była tak w ogóle tą ładniejszą.
-Hania wow, ale Fred ma szczęście z chęcią się zamiennie- szok na twarzy Jamesa był bezcenny
-Ale ja się nie zgadzam i chcę ci przypomnieć, że jestem twoją dziewczyną- wkurzona Alicja czy może być piękniej
- No to chodźmy moja pani.- złapałam ramię Freda i ruszyliśmy w stronę miasteczka,. Szok na twarzach mijanych ludzi był bezcenny. A Fredowi nie z chodził  banan z buzi, James tylko trochę posmutniał. Szedł z tyłu i musiał za pewne wysłuchiwać jakiś głupot od swojej dziewczyny. W karczmie było dość głośno i tłoczno, w sumie nie było za bardzo wolnych miejsc, a jedyne były przy Nocie i jego towarzyszce.
-Hej David jak tam, możemy się przysiąść?- James powiedział to z taką pewnością siebie, że Nott nie był w stanie mu odmówić
-Tak zapraszam, o Hanna, a co ty tu robisz i to jeszcze z nimi?- tak, Nott podkochiwał się we mnie w zeszłym roku i załatwiał mi składniki do różnych eliksirów.
-Miałam nadzieje, że spotkam tu lepsze towarzystwo i widzisz, jesteś ty.- puściłam mu oczko, a na twarzy Daniell dostrzegłam pogardę
- To ja skoczę nam wszystkimi po kremowe, a wy tu sobie gadajcie- James oddalił się, a David przysunął do mnie, miałam ochotę puścić pawia, jaki on jest głupi. Po wypiciu kremowego stwierdziłam, że czas przejść do tego po co przyszłam, nie mam zamiaru długo z nim kręcić. Niepokoiła mnie mina Jamesa, który cały czas patrzał się na mnie z miną podbitego psa.
-Wiecie co ja coś ważnego do załatwienia i będę musiała was zostawić.
- Poczekaj tak dobrze nam się rozmawiało , może cię odprowadzę.- Nott właśnie wpadł w moją pułapkę, a mówił to z taką prośbą w głosie
-Pewnie, reszta niech zostanie, Danielli tak dobrze rozmawia się z Fredem, nie przeszkadzajmy im. – podniosłam się i wyszłam prowadzona przez Notta, ale zdążyłam jeszcze spojrzeć w stronę chłopców i przekazać im  mój uśmiech wygranej. Wracając do zamku słyszałam tylko słowotok, jak to on się cieszy, że może ze mną rozmawiać i być sam na sam. ( aaa feeee, w co ja dałam się wrobić)
-David bo wiem, że masz teraz mało wolnego czasu, bo qidditch i tak sobie pomyślałam, że mogłabym przychodzić na wasze treningi, żebyśmy się lepiej poznali i bym ci pokibicowała, co?
-Ty zawsze, naprawdę będziesz mi kibicować, ale mam dziś szczęście.- Nott powiedział to z takim zadowoleniem i dumą z siebie, że nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-Czemu się śmiejesz, coś nie tak powiedziałem?
-Nie, nie, to tak ze szczęścia…- jacy ci faceci są prości. Reszta drogi przebiegła w milczeniu, przynajmniej z mojej strony. Myślami byłam już w dodatkowym wypracowaniu na historie magii i transmutacje, a pochlebstwa i monolog Notta, był dość płytki i nudny. Po przekroczeniu progu zamku pobiegłam szybko do dormitorium, się przebrać, a następnie zeszłam na obiad, gdzie były już moje towarzyszki.
-O jesteś, ja przepraszam cię Kicia, przyszły weekend jest nasz, tylko się nie gniewaj.- i Mel zrobiła najbardziej uroczą minkę jaką potrafiła, nie umiałam się na nią gniewać.
-No pewnie, wiesz, że już dawno nie byłam zła, a to nie była randka z Fredem tylko Nottem.- ściszyłam głos tak, żeby tylko moje przyjaciółki mnie słyszały.
-Co? Jakiś kolejny mądry pomysł moich kuzynów?
-W sumie to tak, ale to chodzi o qidditcha, robię przeszpiegi, a i Fred ma dzięki temu Daniell.- po minach dziewczyn można było wyczytać, że nie popierały za bardzo tego planu.
-Biedny David, pewnie znów będzie to przeżywał potem pół roku, Fila ty nie masz serca….- Rose jak zwykle stawała w obronie wszystkich, denerwowało ją strasznie jak brałam udział w intrygach chłopaków, co na szczęście było dość rzadko.
-To już będzie problem Freda, bo według ich planu po poznaniu taktyki, po prostu ulegnę jego czarowi osobistemu, no i tyle.
-Kicia, ja już nie mam czasem do ciebie siły
-Oj Mel, ale ciii, idzie twój kochaś z towarzyszami- Melisa od razu odwróciła twarz w stronę drzwi i pojawił się ten jej banan. Louis usiadł koło niej, Fred wcisnął się pomiędzy mnie, a Rose, a James z Alicją usiedli naprzeciwko.
-I jak tam randka? Kiedy kolejna?- Fred zapytał, szczerząc się przy tym jak nie wiem co.
-A bardzo dobrze, następna jest na ich treningu, a jak Danielą panie Weasley?- od razu poprawił mi się humor, nie mogłam tylko zrozumieć grymasu Jima, widać coś mu nie układało się z Alicją, albo był zazdrosny o Daniell.
-O szybko się pani wyrobiła, szczerze nie przypuszczałem, że od razu cię wpuści na ich treningi.
-Kogo jak kogo ale mnie, przecież zna pan moje możliwości.
-Owszem znam, jestem wdzięczny za pannę Greengrass, udało mi się myślę ją już trochę pocieszyć reszta po obiedzie – i puścił mi oczko.
-Super, ale Fila pamiętaj masz szybko skończyć z nim! – dawno nie słyszałam tak zdenerwowanego Jamesa, aż Mel podskoczyła.
-James, czy ty jesteś chory, bo zachowujesz jakbyś był zazdrosny?- Rose wreszcie się wtrąciła.
-Ja nie, co ty zgłupiałaś, mam dziś gorszy dzień – jego głos znów stał się spokojny, ale jego dziewczyna była za to nieźle wkurzona, bo robiła się coraz czerwieńsza.
-Dobra ja już będę lecieć, Mel ty chyba też musisz napisać prace na transmutacje?

- A no tak, więc chodźmy.- chwyciłam siostrę za ramię i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Jak dawno nie minął mi tak spokojnie czas, Notta nie widziałam, a więc mogłam w spokoju oddawać się  lekturze.


*******
Mam nadzieje,że rozdział się podobał. Czekam na komentarze, bo opinia zawsze chętnie brana pod uwagę.

2 komentarze:

  1. Cały czas w rozdziale szukałan młodszej siostry Ala i Jamesa – Lily, szkoda, że ją pominęłaś. 🙁 Plany Freda i Jamesa są intrygujące, choć oni chyba nigdy nie będą tacy, jak Ron i Harry.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lily też będzie, wszystko w swoim czasie.;)

    OdpowiedzUsuń